Nie ma wątpliwości, że ta pora roku jest ulubioną porą wielu osób. Estetyka świątecznego szumu krąży wokół wiatru jak słodki szept wypełniony puszkami. Lśniące światełka przyciągają niepodzielną uwagę. Pary o różowych policzkach wtulają się w wytartą kanapę przy kominku i śmieją się w atmosferze sezonu.
Dla innych jednak ta pora roku może być źródłem głęboko zakorzenionych emocji, zwłaszcza dla tych, którzy stracili bliską osobę z powodu uzależnienia. Mruganie świateł może zamazać się na twarzy zalanej łzami. Kominek nie wydaje się już tak ciepły dla tych, którzy mają bliską osobę walczącą z uzależnieniem.
Wielu z nas kogoś straciło, czy to fizycznie, czy też emocjonalnie z powodu używania substancji. Tęsknimy za dniami - zwłaszcza za świętami - kiedy ta osoba była obok nas. Nieważne, czy były to dobre, czy złe wspomnienia. Lubimy w nich tkwić i często zastanawiamy się, jak wyglądałaby ta pora roku, gdyby nasza ukochana osoba nadal tu była.
Jak by to było
Gdybyś tu był, choinkę ustawilibyśmy dzień po długim Święcie Dziękczynienia. Mama narzekałaby, że nie pomagasz, a Ty pewnie byłbyś nieprzytomny z powodu pijackiego stuporu z poprzedniego dnia. Wciągnęlibyśmy sztuczną daglezję do domu. Rytm twojego chrapania na kacu był dla mnie odpowiednikiem "It's The Most Wonderful Time of The Year" Andy'ego Williama, bo przecież bez tego nie było świąt.
Wyjmowaliśmy choinkę z wytartego pudełka z tektury falistej i składaliśmy. Celowo odnajdywaliśmy wgniecenie, które zrobiłeś, gdy wpadłeś na drzewko po pijanemu. Kto mógłby zapomnieć tamte święta - to był chyba rok 2008. W poprzednich latach ukrywaliśmy wgniecenie i odwracaliśmy je w stronę ściany. W tym roku jest z przodu, żebyśmy mogli je zobaczyć. Teraz śmieszy to mamę i mnie. Czasami doprowadza nas do płaczu, ale głównie po to, byśmy mogli o Tobie pamiętać.
Gdybyś nadal tu był, święta nie byłyby tak różne, byłyby znowu normalne.
Gdybyś tu była, mógłbym nadal nabijać się z Ciebie, że nie zamontowałaś światełek w domu z powodu lęku wysokości. Miałbym jeszcze jedną osobę, która zawstydzałaby mnie opowieściami z dzieciństwa, gdy rodzina przyjeżdżałaby do miasta. Zrobilibyśmy sobie milion wspólnych zdjęć z filtrami świątecznymi, bo lubiłeś robić sobie ze mną zdjęcia. Ten czas w roku byłby wypełniony śmiechem, ekscytacją i uściskami.
Oglądaliśmy nasz coroczny film "White Christmas". Odgrywaliśmy tańce i śpiewaliśmy każdą piosenkę z naszego salonu. Nasze ego sprawiało, że myśleliśmy, że jesteśmy prawie tak dobrzy jak Bing Crosby i Danny Kaye. Mama, jak zwykle, zemdlała, zanim film zdążył się skończyć. Pod koniec filmu zerknęłam na ciebie. Twoje oczy były szkliste od drugiej butelki wina. Wkrótce jednak zalałby je strumień łez, który miałby popłynąć z Twojej twarzy. Będziesz wspominać, jak dawno temu oglądałeś go z tatą. W tym roku to ja płaczę.
Gdybyś tu był, w wigilię poszlibyśmy na włoską kolację.
Wziąłbyś kurczaka parmigiana. Jechalibyśmy o wiele za szybko w Twoim sportowym kabriolecie, rzucając ostrożność i włosy na wiatr. Wjeżdżałeś i wyjeżdżałeś z każdej dzielnicy, wskazując wyjątkowe światła. Mama krzyczała na ciebie, żebyś zwolnił, bo twój dreszczyk adrenaliny był dla niej zbyt duży.
Kiedy nadchodziło Boże Narodzenie, znajdowałeś sposób, żeby zepsuć je wszystkim innym. Przez większość dnia nosiłeś swój bladożółty fartuch Emerila Lagasse. Tylko że połowę dnia gotowałbyś, a drugą połowę spędzałbyś na dworze, ćpając.
Robiłbyś zamieszanie, gdziekolwiek byś nie poszedł. Byłbyś bykiem w składzie porcelany, słoniem w składzie porcelany. W końcu wpadałeś w złość. Podnosiłeś głos na naszą rodzinę. Zabawa by się skończyła. Święta Bożego Narodzenia w tym roku byłyby skończone. Następnego dnia przepraszałeś nas, mówiąc w kółko, że "przestaniesz i otrzymasz pomoc. Wkrótce wytrzeźwiejesz". Ale puste obietnice wyschły tak samo jak twoje butelki, a ty nigdy tego nie zrobiłeś.
Gdybyś tu był i zrujnował moje święta swoim uzależnieniem, przynajmniej nadal byś tu był.
Gdybyś tu był, nie musiałabym tak bardzo za Tobą tęsknić. Nie musiałabym rozmawiać z Tobą w modlitwach i snach. Nie musiałbym wspominać tych świąt i żałować, że Cię tu nie ma. Uzależnienie to straszna choroba. Ryknie jak tornado i rozrywa każde życie, którego dotknie. Nie musiałbym myśleć: "Co by było, gdyby?". Czy mógłbyś wytrzeźwieć? Może tak. Może nie. Ale może gdybyś to zrobił, gotowałbyś teraz w kuchni. Czy w tym roku Święta Bożego Narodzenia byłyby inne? Cóż, już są. Nie twierdzę, że wszystko, co robiłeś, kiedy brałeś, było w porządku, ale ból związany ze wspomnieniami dotyczącymi świąt nie jest porównywalny z bólem spowodowanym tym, że nie będzie Cię tutaj na święta.
Gdybyś nadal tu był, byłoby to bolesne, ale nie tak bolesne, jak teraz, kiedy cię nie ma.